Chłód nad wodą to inny chłód niż ten „miejski”
Na co dzień temperatura 5–10°C nie robi wrażenia. Ale nad wodą działa inaczej. Wilgoć, wiatr i brak ruchu sprawiają, że człowiek potrafi się wyziębić, nawet jeśli ma porządny polar i termikę.
Po kilku godzinach:
stawy robią się sztywne,
kręgosłup protestuje,
ciężko dogrzać dłonie,
a stopy – wiadomo – wiecznie zimne.
Kiedyś myślałem, że herbata w termosie załatwia sprawę. Niestety, działa tylko na chwilę.
Co naprawdę pomaga po powrocie z łowiska?
Z czasem wypracowałem kilka swoich „rytuałów”, które sprawiają, że na drugi dzień mogę znowu jechać nad wodę, zamiast leżeć półprzytomny w fotelu.
- Rozgrzanie pleców i karku – Większość z nas siedzi lub stoi bez ruchu, często w tej samej pozycji. Kręgosłup po kilku godzinach nad wodą potrafi dać o sobie znać. Dlatego po powrocie używam poduszki elektrycznej, którą przykładam na odcinek lędźwiowy. Rozgrzewa szybko i równomiernie – dużo szybciej niż sam prysznic. Sprzęt tego typu można znaleźć np. tutaj: almamed.pl. I od razu podkreślam – to nie jest sprzęt do wędkowania nad wodą, bo działa z gniazdka, więc używam go dopiero po powrocie.
- Stopy to fundament – Jeśli ktoś łowi jesienią i zimą, ten wie: jak stopy zmarzną, to koniec łowienia. Niestety, nie zawsze wracają do życia od razu po wejściu do domu. Elektryczne buty grzewcze uratowały mi nie jeden wieczór. 10–15 minut i z powrotem czuję, że mam krążenie. Szczególnie w dni, kiedy buty wędkarskie były lekko wilgotne.
- Ciepło na całe ciało – Czasem wracasz tak zmarznięty, że nawet nie wiesz, co dogrzewać najpierw. Wtedy najlepszy jest koc elektryczny. Kładziesz się, przykrywasz i po kilku minutach czujesz, jak wszystko odpuszcza – plecy, ręce, barki. Idealne rozwiązanie, jeśli robisz kilkudniowy wypad i chcesz zregenerować się na kolejny dzień.
- Ciepły prysznic to dobry początek, ale… Prysznic sam z siebie nie wystarczy. Zwłaszcza gdy przewiało Cię przez pół dnia. Najlepiej działa połączenie:
prysznic,
ciepły napój,
dogrzanie elektrycznymi akcesoriami,
odpoczynek w cieple.
Taka kolejność skraca czas regeneracji o połowę.
Dlaczego wędkarze powinni bardziej dbać o regenerację?
Bo to nie tylko kwestia komfortu. Długotrwałe wychłodzenie:
obciąża układ odpornościowy,
wydłuża czas regeneracji mięśni,
zwiększa ryzyko przeziębień,
nasila bóle kręgosłupa i stawów.
A przecież większość z nas chce łowić jak najczęściej, a nie siedzieć w domu z gorączką.
Sprzęt, który naprawdę pomaga – ale w domu lub domku
Jeszcze raz podkreślam – koce, buty i poduszki elektryczne nie są sprzętem terenowym. Nie zabierzesz ich na pomost, bo działają z gniazdka. Ale wracając do bazy – domu, domku letniskowego, pokoju na rybaczówce czy nawet kampera z podłączonym prądem – tam sprawdzają się idealnie. Sam korzystam z nich głównie po powrocie, żeby szybko wrócić do formy i nie czuć skutków zimnych wypraw następnego dnia.






