Feeder – Zastosowanie wędzisk typu feeder na wodach stojących
W tym artykule chcę podzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem jakie wyniosłem z wielu lat stosowania mojej ulubionej metody. Dla mnie wzorem do naśladowania są mistrzowie angielscy, (np, Denis White Drennan England) ich doświadczenie staram się przenieść na nasze polskie wody stojące. Nie traktujcie jednak sztywno moich rad i opinii bowiem sztuki wędkowania uczymy się przez całe życie…
1.Feeder – Wędziska dzielą się na:
legery (miękkie, akcja paraboliczna, obciążenie zestawu stanowi oliwka, feedery (sztywne, mocne, akcja szczytowa przeznaczone do zarzucania ciężkich koszyków wraz z zanętą)
Wędka feeder
Niektóre firmy np. Shimano wprowadziły podział swoich feederów na 3 grupy: light -akcja paraboliczna (do zarzucania lekkich zestawów max. masa wyrzutu powinna być podana na wędzisku lub znajdować się w katalogu firmy), medium (to coś dla nas) i heavy (tych przeznaczonych do wyrzucania najcięższych zestawów z reguły używa się do połowu w rzekach).Standardowa (klasyczna)długość feedera to 3,6m (jednak występują długości od 3m-4,2m ).Osobiście używam wędziska Special Feeder firmy Mitchel (dł. 2,85m)model z 1996r.
Polecam długość 3m-3,3m ponieważ :
-Lepiej widać zachowanie szczytówki (nie trzeba stosować żadnych ekranów z kreskami).
-Z tą długością szybciej znajdziemy też kawałek wolnego brzegu, aby umieścić wędkę równolegle z linią brzegową (potrzeba min.5m),
-Wędzisko ma mniejszą masę, co ułatwia zacinanie ryby i operowanie nim.
Jeżeli planujemy połów większych ryb np. karpi wskazana jest długość min. 3,6m (standardowa); są produkowane specjalne feedery do połowu tego gatunku, jednak generalnie kije z serii medium i heavy odpowiadają gramaturze wyrzutu: 2,5-3,5lbs.
Feeder – Jak zorganizować stanowisko?
Oto najwygodniejszy wariant: siedzimy wygodnie na krzesełku z oparciem,3-5cm dolnika wędki spoczywa między nogami na materiale krzesełka. Na wprost, w odległości POŁOWY WĘDZISKA wbita krótka podpórka, mamy drugi punkt podparcia wędki. Całość powinna być ustawiona tak ,aby koniec szczytówki znajdował się ok.15-20cm nad linią wody, bądź brzegu.)
Drugą podpórkę wbijam po lewej stronie, w optymalnym zasięgu lewej ręki. Na wysokości ok. 0,5m zawieszam na niej niewielkie wiaderko (3l-4l objętości) z zanętą. Kiedy zakładam przynętę ,koszyk bądź sprężyna znajdują się w wiaderku i napinają wygiętą szczytówkę ,co chroni żyłkę przed OPLĄTANIEM się wokół szczytówki. Inne akcesoria :podbierak, siatka na ryby, pudełko z przyborami ustawiamy wg. uznania (i jak pozwalają na to warunki terenowe).
Optymalny kierunek zacięcia to przedłużenie linii jaką tworzy żyłka pomiędzy obciążeniem a końcem szczytówki.
UWAGA: Bez względu na to czy zacinamy w prawą ,czy w lewą stronę, pole w odległości min.2m.od wędziska ,w stronę zacięcia musi być wolne od jakichkolwiek przeszkód !(tr
zciny, krzaki, kolega itd.)
Zacinam mocno i energicznie; żyłka i odpowiednio ustawiony hamulec kołowrotka (który oddaje żyłkę przy zacięciu)amortyzują siłę zacięcia. Przy łowieniu na plecionkę np.0.10 szczytówka lepiej pokazuje brania i zacięcia są łagodniejsze, ba nawet bardziej skuteczne jednak stanowczo odradzam używanie plecionki w metodzie feeder (dlaczego? opiszę potem).
Te podstawowe reguły staram się zachować także, kiedy organizuję stanowisko na pomoście.
PATENT Pomosty z reguły pokryte są deskami. Wykonałem króciutką, regulowaną podpóreczkę (8-13cm.) która jest zakończona ostrym płaskim ścinem, ze stali (o szer.2cm).Siedzę na krzesełku, a podpóreczkę wbijam MOCNO między deski, bądź w szparę powstałą w rozeschniętym drewnie. Mam więc drugi punkt podparcia dla wędki.
W sytuacji gdy brzeg jest niedostępny (krzaki, nisko wiszące gałęzie drzew, wysoka skarpa) wędkuję o ile jest płytko, stojąc w wodzie.(wodery, spodnio-buty i długie podpórki to niezbędne akcesoria).Dobrze jeżeli podpórki są zakończone spiralnym gwintem ;ułatwia to ich wkręcenie w piaszczyste, twarde dno. Ustawiam dwie podpórki „na wodzie” w odległości ok. 1,5m. Sprawdzam czy prostopadle do wędziska, które położę znajduje się punkt orientacyjny (najlepiej wysokie drzewo, komin, dom).W ogóle to organizację całego stanowiska, za KAŻDYM RAZEM przygotowuję właśnie pod kątem tego punktu .Wędkę kładę tak aby kołowrotek znajdował się tuż za pierwszą podpórką. Ok.60cm na lewo od pierwszej podpórki ustawiam trzecią i zawieszam wiaderko z zanętą. Miejsce, gdzie trzymamy wędkę przy zacięciu ,powinno znajdować się na wysokości pasa ,a więc w optymalnym zasięgu ręki. Drugą podpórkę ustawiamy nieco niżej ,tak aby koniec szczytówki znajdował się w odległości ok.15-20cm nad powierzchnią lustra wody. A z łodzi? …hm teoretycznie jest możliwe.
Feeder – Wracam do tematu wyboru wędziska typu feeder.
Polska nazwa: podajnik-podkarmiacz.
Najprościej ujmując: powinno być sztywne i mocne,a szczytówka miękka o akcji paraboli (takiej ,jaką tworzy 1/4 odcinka koła. Akcję sprawdzam trzymając prawą ręką dolnik szczytówki, a lewą ręką ciągnąc w lewo za drugi koniec).Silne wyrzuty dokładnie z nad głowy, na wprost punktu orientacyjnego, z obciążeniem np.60g wędzisko powinno wytrzymać BEZPROBLEMOWO.(Technikę rzutów opiszę potem).
Aktualnie można nabyć przyzwoitego kija już w granicach 200 PLN.(Chociaż nie przeczę ,że i na „samoróbki” można połowić. Moją pierwszą samoróbkę wykonałem z zielonego spinningu „Germina” dł.2,1m. Miękką szczytówkę dł.30cm uzbroiłem w 4 przelotki wykonane za pomocą kombinerek z agrafek. Te dwa elementy połączyłem na wcisk za pomocą odcinka (6cm) rurki z anteny radiomagnetofonu „Grunding”. Tak zaczęła się moja przygoda z drgającą szczytówką.)
Przelotki najlepiej typu SIC. Przy zakupie zwracamy na nie największą uwagę. Powinny być ustawione prostopadle do osi wędziska (zdarza się że są krzywo przymocowane),wolne od pęknięć, ubytków, zalania lakierem fabrycznym wew. strony. Dobrze jeżeli przelotki mają stopki z obu stron chroni to je przed przypadkowym złamaniem podczas transportu. Już kilka” wymachów kontrolnych” wędziskiem poinformuje nas o jego akcji. W czasie ich wykonywania niedopuszczalne są jakiekolwiek słyszalne stuki, klekotania , które świadczą o złym dopasowaniu elementów.
Feeder -Zalety dobrze opanowanej metody feeder:
-precyzyjne, wręcz punktowe zanęcenie łowiska ( koszykiem, sprężyną) na dużych odległościach, bez względu na silny boczny wiatr, wysoką falę.
-wysoka skuteczność zacięć.
-przygotowanie wyprawy nie wymaga wielu środków : niewielka ilość zanęty, nieduża ilość wyposażenia dodatkowego.
-użycie długich przyponów (1,5-2m) umożliwia wędkowanie z opadu, jak w metodzie odległościowej. (Ta ostatnia możliwość to żadne novum. Zaleca ją np. John Wilson.)
Nie bez przyczyny zamieściłem opis organizacji łowiska w temacie „Wędziska”. Łatwo zauważyć, że feedery mają bardzo wydłużoną rękojeść-dlaczego? Otóż zakłada się ,że siedzący wędkarz będzie trzymał koniec wędki na prawym kolanie ,odchylonym w prawą stronę.(podpórka jak pisałem pośrodku wędki )Ręka ma spoczywać cały czas na rękojeści, której wydłużony profil ma ułatwić jej złapanie podczas brania i zacięcie. Oczywiście wędkarz nawet przez chwilę nie może poruszyć prawym kolanem, ba w ogóle nie może się poruszyć, ponieważ to zaburzyłoby pracę leciutko napiętej szczytówki, wskazującej brania. Podziwiam pikerzystę, który w tej pozycji wytrzymałby chociaż godzinę bez brań. Możliwe że taka pozycja jest wymagana podczas wędkowania na rzece, gdzie SZTYWNA szczytówka cały czas pracuje wskutek napierania nurtu na żyłkę. Natomiast brania ryb są krótkie , energiczne i wymagają od wędkarza błyskawicznej reakcji (zacięcia). Plusem długiej rękojeści jest możliwość wygodnego uchwycenia obiema rękoma podczas wyrzutów ciężkich zestawów (jak ma to miejsce w wędziskach karpiowych.)
W praktyce szybko można stwierdzić że oryginalne rękojeści są po prostu za długie, jeżeli będziemy używać ich na stanowiskach, takich jakie wcześniej opisałem .Optymalna długość rękojeści od uchwytu kołowrotka do końca wędki to moim zdaniem 35cm i takiej używam. No tak, ale ja mam (przy swoim feederku) przesuwne pierścienie , służące do zamontowania kołowrotka w dowolnym punkcie rękojeści. Cóż radzę? Pozostaje pomęczyć się przez okres gwarancji,. potem proponuję przyciąć ją na krótszą piłką o bardzo drobnych ząbkach, na tyle ile pozwala nam sumienie. Ładnie zakończyć wciśniętym oszlifowanym kawałkiem korka lub czarnej gumy. Dla wielu czytających ten fragment takie postępowanie wydawać się może barbarzyństwem, i na pewno tego nie uczynią, jednak stwierdzę ,że to wędka ma być dostosowana do naszej metody, a nie my powinniśmy dostosowywać się do wędki. W ostateczności odcięty odcinek może służyć jako „dopalacz”, jeżeli umiejętnie połączymy go odcinkiem(10-15cm) rurki umieszczonym wewnątrz „dopalacza” na stałe, a dopasowanym na wcisk do wnętrza wędziska. Takie połączenie będzie rozbieralne.
Wędka feeder
Wytrawny pikerzysta używa tylko JEDNEJ wędki na łowisku. Do niej zaś potrzebne są: Kołowrotek, żyłka i to co na jej końcu.
Autorzy artykułów poświęconych metodzie feeder, często polecają używanie małego kołowrotka. To zrozumiałe; niewiele on waży, a zestawem łatwiej jest wtedy operować. Co jednak wynika z mojej praktyki? Podczas jednego wędkowania często kilkadziesiąt razy wyrzucamy i zwijamy zestaw z koszykiem (o masie np.25g). Kołowrotek ulega silnym przeciążeniom (tak jak w spinningu), a ponieważ jest mały jego mechanizmy stosunkowo szybko się zużywają (powstają luzy).Dlatego zalecam kołowrotki z serii 4000 (masa ok. 350g); koniecznie z łożyskiem oporowym, bądź innym mechanizmem blokującym wsteczny ruch korbki. Ta funkcja pozwala regulować napięcie szczytówki, poprzez lekkie obracanie szpuli kołowrotka w lewo, bądź w prawo. Przez CAŁY CZAS oczekiwania na branie utrzymuję szczytówkę w lekkim przygięciu.
Grubość żyłki głównej dobieram do wielkości ryb, których się spodziewam na łowisku, a także pod kątem ilości roślinności podwodnej, która zarasta dany akwen. W większości wypadków używam żyłki głównej o średnicy 0,16, bez przyponu strzałowego, która stosunkowo dobrze radzi sobie z przecinaniem tafli wody przy jej zatapianiu (warto ją czasami oczyścić metodami znanymi z „odległościówki”.)Nie zawaham się zakończyć jej przyponem 0,08.W tym właśnie zestawieniu (haczyk Gamakatsu 1810 G, nr.16, przynęta dwie czerwone pinki) na zawodach „drgającej szczytówki” wyciągnąłem leszcza o masie 1,7 kg, z odległości 30m.Tu o sukcesie stanowi idealnie pracujący hamulec kołowrotka i jego odpowiednie ustawienie, oraz…nietypowa technika holu. Podpatrzyłem to na jednej kasecie video. Po zacięciu nie unoszę kija pionowo do góry, ale powoli „ pompuję „rybę trzymając kij poziomo (tak jak przy zacięciu). Używam żyłek o średniej rozciągliwości , tych z „górnej półki”. Są wersje przeznaczone specjalnie do tej metody połowu. Przypony wykonuję z żyłki miękkiej. Przy prawidłowym zacięciu z dużej odległości, poczujemy mocne „odbicie” na kiju, które świadczy o tym że ryba została zacięta. Właśnie tu odpowiem dlaczego nie używam plecionki. Małe oczka przelotek, jakie posiada szczytówka mają małą powierzchnię wewnętrzną. Plecionka potrafi stosunkowo szybko, zniszczyć strukturę ich powierzchni wskutek tarcia. Wiedzą coś o tym spinningiści, którzy plecionki używają i od czasu do czasu przelotkę szczytową wymieniają.
PATENT Mam malutką wagę sprężynową (do 4 kg) zakończoną haczykiem. Na żyłce zawiązuję zwykłą pętlę przyponową i wkładam w nią haczyk. Powoli lewą ręką ciągnę za żyłkę, a prawą za wagę. W momencie gdy żyłka pęka (na pętli) odczytany zapis na wadze informuje mnie o faktycznej wytrzymałości żyłki w miejscu pęknięcia. Wytrzymałość żyłki jaką podaje się na etykiecie szpuli ma chyba z tym pomiarem niewiele wspólnego :).
Istnieje całe mnóstwo sposobów montażu zestawu końcowego. Nie używam jednak, w swoim zestawie rurek antysplątaniowych. Dlaczego?
a) Rurki antysplątaniowe wbrew swej nazwie nie zawsze swą funkcję spełniają.
b) Zagięte rurki, z umieszczoną przy nich agrafką zaburzają tor lotu zestawu (bujają się), co jest dużym utrudnieniem, przy technice rzutów, którą stosuję.
c) Wszystkie rodzaje rurek zwiększają powierzchnię lecącego zestawu, co przy bocznym wietrze, powoduje jego większe znoszenie z pierwotnej trajektorii lotu. Mistrzowie angielscy do metody feeder zalecają zwykły paternoster. Jego ilustracje często można spotkać w czasopismach wędkarskich. Żyłkę główną łączę z przyponową poczwórnym węzłem (zwykła pętla, przez którą obie żyłki przekładam 4 razy) W odległości ok. 20cm od węzła żyłkę główną zakańczam krętlikem z agrafką, na której potem zawieszam koszyk, sprężynę. Drugi koniec to przypon zakończony haczykiem. Ma on standardową długość ok.90cm, którą skracam lub wydłużam nawet do 1,5.(2m. przy użyciu dłuższego wędziska). Jeżeli na końcu tak długiego przyponu umieścimy malutki haczyk(+2 białe robaki) to po wyrzuceniu zestawu uzyskamy efekt bardzo wolno opadającej przynęty. Aby ułatwić sobie sprawę, mam gotowe, powiązane przypony na łowisku.(dł. 15cm).Przypon tzw.” trok boczny”, także zakańczam pętlą i już mogę wymieniać przypony na zestawie. Tak skonstruowany zestaw rzeczywiście zmniejsza ilość splątań i jest wygodny w użyciu, jednak od kilku lat już go nie używam… Okazało się, że po prostu SKRĘCA ŻYŁKĘ. Tak. Po kilkunastu wędkowaniach zawsze musiałem wymienić odcinek żyłki głównej (25-30m), która była potwornie skręcona. Nawet użycie krętlika (20 cm nad węzłem nie rozwiązywało tego problemu. Coś musiałem wymyślić w tej kwestii; prostego i skutecznego… i wymyśliłem. Odcinek dakronu, lub grubej stylonowej dratwy zakańczam z obu stron pętelkami, tak aby miał w sumie długość 20-25 cm. W czasie wykonywania pętelek instaluję w jednej krętlik, w drugiej krętlik z agrafką.(Zamiast pętelek można użyć węzła spinningowego). Na żyłkę główną zakładam ten „patencik” za wolne oczko pojedynczego krętlika. Na końcu żyłki głównej zawiązuję krętlik, do którego z kolei zakładam przypon o dł.90cm. Dalej postępuję jak w systemie opisanym poprzednio. Teraz nie skręca się już żyłka główna tylko przypon, który co jakiś czas wymieniam.
Feeder – PATENT Jak zaczepić sprężynę za agrafkę? To proste. Na żyłkę 3,0 dł. ok. 0,5m zakładam metalowe kółeczko(znane z metody spinningowej). Dwa wolne końce żyłki wsadzam do rureczki biegnącej wewnątrz sprężyny i wyjmuję je po drugiej stronie. Na jeden koniec żyłki zakładam teraz drugie kółeczko i oba końce mocno, kilkakrotnie zawiązuję.
W publikacjach można spotkać różne rodzaje koszyków zanętowych. Nie będę ich wymieniał, ponieważ używam tylko jednego rodzaju. To model obustronnie otwarty; czyli po prostu kawałek rurki wykonanej z metalowej siatki, bądź plastyku. Do niego doczepiona jest taśma ołowiana i jakiś uchwyt, który umożliwia przyczepienie koszyka do agrafki.
Koszyk zanętowy powinien mieć wysokość 1,5 razy jego średnica (np, średnica 24mm, wysokość 36mm). Dzięki tej proporcji całość zanęty zostaje automatycznie uwolniona z koszyka podczas zacięcia. Używam koszyków o średnicach wewnętrznych:
-22mm, obciążenie 40g,
-24mm, obciążenie 25g,
-26mm, obciążenie 15g. Te parametry są dopasowane do max. ciężaru wyrzutu mojego feederka.
W sklepach brytyjskich są dostępne koszyki ze standardowym obciążeniem 20g,; gdy nie ma wiatru, bądź jest on niewielki takie obciążenie wystarcza.
Cóż jednak zrobić gdy wieje silny, porywisty boczny wiatr ? a fala jest jak na morzu ? Polecam wtedy:
koszyk o średnicy 22mm. masa obciążenia od 35-50 gram. Silny, mocny wyrzut o raczej spłaszczonej trajektorii lotu koszyka.
FEEDER CELNE RZUTY W TAKIEJ SYTUACJI SA EKSTREMALNIE TRUDNE; ich wykonanie, wzięcie odpowiedniej poprawki na wiejący wiatr oraz kierowanie lotem koszyka poprzez delikatne ruchy wędziskiem w lewo i prawo wymagają wielkiej koncentracji a przede wszystkim wielu, wielu ćwiczeń.
-50mm, obciążenie 20g Ten służy wyłącznie do zanęcania łowiska drugą wędką (o odpowiednich parametrach, np. max cw. 250g.)
Warto ustalić masę koszyka z nawilżoną zanętą i obciążeniem, która nie przekroczy maksymalnej masy wyrzutowej naszego wędziska.
Wraz ze wzrostem średnicy używanego koszyka wzrasta siła oporu, jaką on stawia przy zacięciu. Z moich doświadczeń wynika, że 22-24mm to optymalne rozmiary średnic. Do swoich koszyków dołączam (przewlokłem przez oczka koszyka, przy taśmie ołowianej) pętlę z cienkiej gumy, w oplocie tekstylnym o średnicy 2mm i dł.10cm. Pełni ona funkcję amortyzatora przy wyrzutach zestawu, jak i przy zacięciach.
Uważam, że parametry koszyków zanętowych jakie tu przedstawiłem, ułatwią Wam ich zakup w sklepie wędkarskim. (osobiście wszystkie koszyki wykonuję samodzielnie). Tu mała dygresja. Oczywiście mały koszyk z taśmą ołowianą o masie 35g utonie w miękkim mulistym dnie i zacięcie będzie znacznie utrudnione. Zmniejszam więc jego obciążenie, używam samej sprężyny, bądź tylko oliwki zanęciwszy uprzednio łowisko.
3. Feeder – Szczytówka pełni rolę sygnalizatora brań,
jednocześnie, przy sztywnych feederach amortyzuje częściowo manewry i ataki ryby w czasie holu. Do zakończenia szczytówki zalecam kolor biały, a do jej obserwacji, przy nasłonecznionej tafli wody, okulary polaryzacyjne, ściemniające. Uważam, że każdemu pikerzyście zdarza się złamać szczytówkę, na jej końcu, podczas zarzucania zestawu. Sytuacja ta powstaje na wskutek oplątania się żyłki, wokół ostatniej przelotki szczytówki.(Jak temu przeciwdziałać opiszę potem.) Co zrobić jeżeli złamiemy szczytówkę? Są 3 możliwości:
a) zamówić taką sama szczytówkę z serwisu.
b) zakupić nową uzbrojoną szczytówkę z przelotkami, której akcja i długość odpowiada naszym wymaganiom. Tu warunek: średnica jej dolnika musi być nieco większa niż otworu wylotowego wędki, w który szczytówkę wkładamy. Na drobnym papierze ściernym dolnik szczytówki szlifujemy do pożądanego wymiaru.
NIE BÓJMY SIĘ DOSZLIFOWYWAĆ SZCZYTÓWEK WE WŁASNYM ZAKRESIE; robimy to posuwistymi ruchami, stale leciutko szczytówkę obracając.
Co chwilę szczytówkę przymierzamy do otworu wędki. Gotowa powinna wchodzić na „lekki wcisk”, ostatecznie dobrze się zaklinowując.
Operację możemy „potrenować”na starych bądź tanich szczytówkach.
c) zakupić nieuzbrojoną (gołą) szczytówkę, doszlifować (dopasować) jej dolnik, uzbroić w przelotki zdjęte ze złamanej szczytówki.
Feeder – Opiszę sposób w jaki sprawdzam akcję szczytówki.
Trzymając szczytówkę za jej końce, wyginam ją łagodnie pod kątem prostym. Wygięta w ten sposób szczytówka powinna tworzyć ładną parabolę o kształcie ćwiartki okręgu koła. Taka akcja jest wg. mnie najlepsza przy połowie na jeziorach, stawach, gliniankach.
Szczytówki (ich miękkość) oznacza się często jednostką OZ (28,3 g.) i sa one dostępne w skali
co pół OZ. Do 2,5 OZ są to z reguły szczytówki wykonane z włókna szklanego, powyżej 2,5 OZ są to szczytówki sztywniejsze, wykonane z włókna węglowego.
Do połowu na wodach stojących zawsze polecam szczytówki oznaczone jako 1,5 OZ.
4.Feeder – Łowisko gruntuję oliwką 10 -15 g.
Po jej zarzuceniu trzymam wędkę w ręku tak aby tworzyła z żyłką kąt prosty. Sekundnik zegarka pokazuje czas od uderzenia oliwki o wodę do momentu wyprostowania się szczytówki. Czynność ta powtarzana w stronę brzegu np. co 2 pełne obroty korbki, pozwala zorientować się w u kształtowaniu dna. Ustalam odległość na jaką chcę zarzucać zestaw i po jego wyrzuceniu zaczepiam żyłkę za zaczep szpuli kołowrotka. Ta metoda pozwala, na hol ryb o masie 2-3 kg. Jednak gdy może nastąpić branie większego karpia, zakładam na szpulę opaskę( szer. 1,5cm) uciętą równo z dętki rowerowej. Zakładam ją po zdjęciu szpuli z kołowrotka OD DOŁU. Po uprzednim zanęceniu łowiska, można zastosować metody zaznaczania żyłki znane z „odległościówki” i po wyrzuceniu, ściągnąć zestaw z oliwką, do zaznaczonego miejsca na żyłce. Zawsze znam odległość na jakiej wędkuję. Oto prosty sposób: Trzymam wędkę pionowo, a oliwka (koszyk) znajduje się na wysokości dolnika wędki. Wyrzucam zestaw, zahaczam żyłkę za zaczep szpuli i ustawiam korbkę kołowrotka na godz. 12.00. Lekko podciągam żyłkę, aż zatrzyma się na zaczepie, następnie zwijam zestaw, licząc obroty korbki, aż oliwka znajdzie się przy dolniku. Znając długość żyłki, jaką zwija kołowrotek, w czasie jednego obrotu korbki, łatwo obliczam odległość na jaką wyrzuciłem zestaw. Np.31 obrotów korbki razy 0,8m = 24,8m dodaję długość wędki np.3m. Wynik pomiaru: 27,8m. Znajomość wyników tego pomiaru pozwoli nam na ODTWORZENIE odległości na jakiej wędkujemy, w przypadku zerwania się zestawu.
Z moich doświadczeń wynika, że na 3 godziny wędkowania rekreacyjnego wystarczy 0,75 l objętości suchej zanęty. Koszyk wkładam do wiaderka z zanętą i zaciskam w nim zanętę kciukiem i palcem wskazującym. Wyrzucam 5-7 koszyków ( o średnicy 24mm) z zanętą, dokładnie w stronę punktu orientacyjnego. Ustalam odstępy czasu, (np. 10 min.) w jakich zanęcanie będę powtarzał, nawet, gdy nie nastąpi branie. WSZYSTKIE rzuty zestawem wykonuję przy założeniu przynęty na haczyk. Jeżeli będzie pusty, zestaw może ulec splątaniu.
Feeder – Opiszę teraz sposób wyrzucania zestawu, który jest pokazany na wielu kasetach video(np. Bob Roberts doradca firmy Daiwa, tytuł:”Mistrz drgającej szczytówki”.)
Lewą stopę ustawiam zawsze, przy stałym określonym punkcie (np. podpórce). Prawa stopa wysunięta ok. 70 cm do tyłu. Ten lekki rozkrok zapewnia stabilną pozycję podczas rzutu. Feedera trzymam w prawej ręce, skierowanego do góry (kąt 45-50 st., kierunek godz.11.00), koszyk zwisa pionowo w dół, w odległości ok.90-100cm od końca szczytówki. Lewą ręką POCIĄGAM za żyłkę, sprawdzając, czy nie jest oplątana o przelotki szczytówki.(Zapominanie o tej czynności, kończy się często złamaniem szczytówki, przy wyrzucie). Łagodnym i spokojnym ruchem przemieszczam zestaw lewą stroną za plecy, utrzymując CAŁY CZAS kąt 45-50st. , jednocześnie trzymając dolnik wędki lewą ręką. Feeder wskazuje teraz godz 6.00. W momencie wyrzutu koszyk nie może się bujać; musi wisieć nieruchomo. Spokojnym, lecz zdecydowanym ruchem, wyrzucam zestaw w kierunku punktu orientacyjnego. Tor lotu koszyka kontroluję, naprowadzając go na punkt orientacyjny. Szybkim ruchem wędziska w lewo, bądź prawo; mam możliwość korekty lotu w stronę punktu orientacyjnego. Ta czynność wymaga dużej koncentracji. W czasie silnego, bocznego wiatru, używam koszyków o średnicy 22mm (z obciążeniem 40g) ustalam poprawkę, rzucając lekko w bok, od punktu orientacyjnego, w stronę z której wieje wiatr. A w nocy? Punkt orientacyjny-światło po drugiej stronie jeziora, lampa naftowa, albo znicz umieszczone za szczytówką, świetlik zamocowany przy koszyku, który wskaże nam tor jego lotu. Początkującym proponuję rzuty w granicach 20-25m. Są krótsze, łatwiejsze do opanowania i będą celniejsze. Także w czasie silnego bocznego wiatru zalecam skrócić dystans łowienia. Przy wyrzutach powyżej 30m nagły podmuch wiatru, może znieść zestaw z obranej trajektorii lotu, w końcowej jego fazie. Dla pocieszenia powiem, że nawet pociski wystrzeliwane z czołgu wiatr też znosi, tylko że tu poprawkę oblicza komputer pokładowy. Uważam, że dobre rzuty powinny się znajdować w okręgu, o średnicy jednego metra. Po zarzuceniu zestawu, szybko naciągam żyłkę, z reguły kilkakrotnie mocno naginając szczytówkę.(Zdarza się, że w tym momencie następuje branie.) Pozostawiam szczytówkę lekko przygiętą. Wędzisko i żyłka tworzą ten słynny kąt 90 st.(może być nieco większy.) Specjaliści zalecają zwiększenie tego kąta do 120 st. w miarę zwiększania się dystansu łowienia. Odpowiednimi wędziskami typu feeder można wykonywać rzuty na odległość ok. 100m , jednak przy dystansie do 40m jakiego używam, nie stwierdziłem , aby wymieniona tu zależność miała jakieś znaczenie i moim zdaniem kłócić się o ten kąt nie warto.Opiszę natomiast znacznie poważniejszy problem. W jeziorach masy wody przemieszczają się napierając na żyłkę. Czasem z tak dużą siłą, że muszę wręcz walczyć o utrzymanie jakiegokolwiek rozsądnego kąta o którym tu mowa. Ratunkiem wtedy jest popuszczanie żyłki z kołowrotka, ponieważ na zbyt mocno nagiętej szczytówce po prostu nie widać delikatnych brań w stronę wody. Można także:
-Przesuwać dolnik wędki (w prawą stronę) spoczywający na naszym krzesełku.
-Przekładać wędkę na szerokim podparciu podpórki wyposażonym w szereg wgłębień.(podpórka podtrzymująca środek wędki.).
Użycie sztywniejszej szczytówki nie rozwiązuje tego problemu; przecież prąd wody dalej ciągnie szczytówkę z taką samą siłą, a ryba też, zatem tych brań dalej nie widać. Prąd wody powolutku przygina szczytówkę, co bywa denerwujące, ponieważ przypomina łagodne brane leszcza. Przydaje się tu duże doświadczenie w „czytaniu” wskazań szczytówki. W przypadku słabych brań, zaleca się podciąganie zestawu za żyłkę na odcinku 0,5-2m.
Po jednym podciągnięciu, szybko ponownie napinam szczytówkę, ponieważ może nastąpić branie. Przygotowane w pudełku różne rodzaje koszyków, mam do zanęt sypkich nawilżonych; sprężyny do zanęt zwięzłych (np. zaparzona kasza kukurydziana). Przy użyciu oliwki (np.20g), można łowić okonie czy węgorze na żywca. W literaturze wędkarskiej, często zaleca się, natychmiastowe zacięcie, na każde drgnięcie szczytówki, ( przy połowie na feedera, na wodach stojących.) Uważam, że to błąd. Zacinam dopiero wtedy, gdy ryba mocno i jednostajnie ciągnie szczytówkę. Ma to szczególne znaczenie gdy przynętę na haczyku stanowi np. kulka z gęstego ciasta. Możliwe metoda włosowa przyniesie tu jeszcze lepsze efekty.
Proponuję, dla próby, nie zacinać wcale. Przekonacie się jak długo trwa branie. W przypadku brania w stronę brzegu szczytówka się prostuje; szybkimi ruchami korbki doprowadzam ją z powrotem do stanu lekkiego przygięcia i zacinam dopiero w sytuacji opisanej uprzednio. Jedynie gdy spodziewam się brania karpia, trzymam feedera za rękojeść, przy najmniejszych oznakach brania. Jeżeli się zagapimy, możemy zobaczyć wędkę frunącą do wody.
Wędkowanie metodą „drgającej szczytówki” jest pasjonujące i sprawia wiele frajdy. Gwarantuję.
Feeder – Podsumowanie.
Teraz, jeżeli spotkacie pikerzystę nad wodą stojącą, to mam nadzieję, że będziecie już sami mogli ocenić jego zachowanie, w świetle artykułu, który przedstawiłem, a sama metoda, nie będzie już taka tajemnicza.
Podam teraz moje ulubione haczyki i przynęty.
-Gamakatsu, 1810 G, nr.16, przypon 0,08.
-Gamakatsu, 1810 G, nr.14, przypon 0,10.
Na nie zakładam 2-3 pinki, albo 2 białe robaki.
-Owner, 50434, nr.6, przypon 0,14.(raczej za delikatny na karpia, ale go lubię).
Zakładam kulkę z gęstego ciasta (ok. 1cm średnicy).
Podam sposób przygotowania mojego ulubionego ciasta:
Składniki:
1 kieliszek kaszy manny, taka sama objętość posiekanych mocno widelcem, ugotowanych kartofli, pół kieliszka wody.
Feeder -Przygotowanie: kaszę manną wsypuję do szklanki, dodaję wodę i mieszam widelcem. Dodaję kartofle i całość ponownie dokładnie mieszam. Przekładam masę do szczelnego woreczka foliowego, kładę woreczek na stół i naciskając dłonią tworzę cienki placek. ( 5mm). Zagotowuję niewielką ilość wody i wkładam do niej woreczek (zawieszony na widelcu), na ok. 1 min. Wyjęte z woreczka ciasto zostawiam na chwilę do ostygnięcia. Dłonie nawilżam olejem roślinnym i przez chwilę ugniatam ciasto. Gęstość tego ciasta można regulować, zmieniając minimalnie ilość użytej wody.
A efekty? Opiszę pewne zdarzenie.
Koniec listopada. Pochmurno, temp. 5 st. C, wiatr gwiżdże za oknem. Mimo to postanawiam wybrać się z feederem na leszcze. Znam miejsce na zatoce jeziora gdzie stado leszczy zbiera się na zimę i przebywa tam aż do wiosny. O godz. 10.00 jestem nad wodą. Rozkładam stanowisko na brzegu, w luce pomiędzy trzcinami. Zanęcam 7 koszyków, o średnicy 22 mm, w odległości 32m od brzegu. Czekam, co 10 min. zanęcam łowisko jednym koszykiem. Po około dwóch godzinach szczytówka powolutku się przygina.
– Panie biorą? Słyszę za plecami; jak na złość biegnie tędy polna droga dookoła zatoki, ja zaś lubię wędkować w ciszy i samotności.
-Słabo. . Szczytówka jest już mocno wygięta, zacinam, hol, leszczyk (ok.0,8kg) ląduje do wody.
-To leszcz. Słychać super komentarz z tyłu. To koniec, myślę, rzeczywiście gość stoi dalej. Następne brania mam w odstępach 5-10 min. za chwilę słyszę rozmowę:
-Patrz pan, leszcze łapie.
-Ooo… Tutaj? Teraz? Czuję się trochę zdenerwowany, ponieważ tłumek kibiców rośnie. Z drugiej zaś strony, staram się łowić perfekcyjnie; w końcu daję pokaz metody drgającej szczytówki. Po pewnym czasie kątem oka spoglądam na drogę, stoi 6 osób.
-Zenek,. widzisz spławik?
-No nie widzisz, że na sprężynę łowi? Słyszę rozmowę, napełniając kolejny koszyk w wiaderku.
-A gdzie Pan ma przypon? Słyszę pytanie.
-Tu. Pokazuję rękoma odcinek troka bocznego długości 1,2m
-No coś Pan. Do sprężyny ma być króciutki, góra 10cm.
-A gdzie haczyk? Z odległości siedmiu metrów, mojej czternastki chyba nie widać. Rozmówca podchodzi bliżej. Pokazuję… Zamiast komentarza widzę oczy jak talerze.
-To…? Holując każdego kolejnego leszcza słyszę szmer uznania. Jest już godz.2.30 Na drodze nad stoi kilka osób. Postanawiam zakończyć wędkowanie. Wiem, że od jutra to miejsce będzie :”spalone”. Wyjmuję siatkę z rybami. Jest w niej dobre kilkanaście leszczy i podleszczyków. Wybieram dwa największe o masie około jednego kilograma, chwytam siatkę od dołu, przechylam i wypuszczam ryby do wody. Pomruk nie zadowolenia przeszedł wśród „kibiców”. No i usłyszałem kilka komentarzy pod moim adresem, których nie przytoczę, ze względu na niecenzuralne słowa.
Życzę sukcesów na łowisku. Heniek.
Wiem, że niektóre uwagi tu zamieszczone będą dla wielu osób kontrowersyjne i może on wywołać „małą burzę” wśród wędkarzy. Jednak mam nadzieję, że opisany na podstawie moich wieloletnich doświadczeń pobudzi wiele osób do myślenia nad wodą. Tytuł roboczy artykułu: „ Zastosowanie wędziska typu „feeder” na wodach stojących”.
Dwukrotny mistrz powiatu człuchowskiego ,(2000r, 2003r), w zawodach „Drgająca szczytówka” organizowanych przez koło PZW w Człuchowie.
henryk.run@wp.pl