Po świąteczną rybę

Zewsząd dochodzą głosy, że zima przyjdzie szybko i będzie mroźna. Byłby to pierwszy przypadek w tej dekadzie, że można byłoby złowić świąteczną rybkę spod lodu. Jeśli jednak znów natura zrobi psikusa i zima będzie przebiegać pod znakiem burej chlapy, to o połowach z lodu można zapomnieć. O d wielu lat bezpieczny lód pojawiał się dopiero w połowie stycznia. Dobra i miła byłaby jakaś odmiana, jednak przyzwyczajenie nakazuje być mocno sceptycznym, zwłaszcza wobec rzek. Trochę lodu przy brzegach jedynie utrudnia wędkowanie zimą i z kiwakiem nie ma nic wspólnego. Ryby, niezależnie od psikusów pogody, zachowują się na ogół zgodnie ze swoim instynktem. Choć nikt nie spodziewa się letnich temperatur wody, to jednak w rzekach nie jest ona aż tak przemarznięta, by pokryć się taflą lodową. Cieplejsza i otwarta woda zmusza ryby do częstszego opuszczania zimowisk i żerowania. O łowieniu w rejonie zimowania ryb nie będę pisał, gdyż wydaje mi się oczywiste, że nie jest to chlubą dla łowiącego. Czym innym jest przechytrzenie ryby wypływającej z zimowiska na żerowisko, a w rzekach są to miejsca charakterystyczne.Karp w sosie piwnym

Na żerowiskach

Rejon zimowania ryb w rzekach to miejsca o spokojnej wodzie z niewielkim uciągiem, oddalone od głównego nurtu i najczęściej oddzielone od niego jakąś wyspą lub przynajmniej okazałą przykosą lub mielizną. Oczywiście ryby nie zachowują się jak mumie i choć zdecydowanie mniej niż w innych porach roku, to jednak pobierają pokarm. Zdobywają go na dobrze natlenionych żerowiskach, gdzie mogą znaleźć wszelkie organizmy żywe. Bardzo krótkie okresy żerowania przypadają na porę najcieplejszą w ciągu dnia, czyli godziny mniej więcej południowe. Odnalezienie miejsc wypływu ryb z zimowiska na żerowanie nie jest trudne. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że to te same miejsca, które chętnie obławiamy w innych porach roku. Połączenie spokojnej wody z nurtem poprzez zagłębienie w mieliźnie, podobne połączenie poprzez niezbyt płytką przykosę, wpływ lub wypływ odnogi nurtu w starorzecze, które jest na stałe połączone z rzeką, wpływy do portów, kanałów, jeziorek połączonych z nurtem – to właśnie rejony polowań na ryby, które mają chęć coś przekąsić.

Sprzętowy kompromis

Sprzęt, a konkretnie jego dopasowanie jest nieco dziwne. Swoiste połączenie mocy i delikatności. Powodem tego jest fakt, że nigdy nie wiadomo, co może uczepić się haczyka. Najczęściej będą to drobne płotki i leszczyki, jednak nikogo nie powinno zaskoczyć branie nawet 50-centymetrowego leszcza, brzany, jazia czy klenia. A zerwanie ryby najczęściej całkowicie kończy brania. Z drugiej strony brania są teraz nadzwyczaj delikatne. Wędkarz czuje jakby łowił w jeziorze, a nie w rzece i przyzwyczajenie do zdecydowanych brań może skończyć się porażką. Dobór sprzętu to kompromis pomiędzy wieloma gatunkami ryb w łowisku, wytrzymałością zapewniającą pewne zacięcie i elastycznością pozwalającą wybaczyć błędy holowania i nie dopuścić do zerwania ryby. Wędzisko najodpowiedniejsze – długości 4,0–5,0 metrów, c.w. 10–40 g i krzywej ugięcia klasyfikowanej jako B. Doświadczeni wędkarze, mający opanowaną technikę, mogą pozwolić sobie na wędzisko tej samej długości, ale z c.w. 10–30 g lub nawet 5–25 g o krzywej ugięcia A. Takie wędzisko może przynieść wiele emocji, czasem nawet zbyt wiele, jeśli podbierak ma krótką rączkę. Żyłka główna zdecydowanie miękka, średnio rozciągliwa, o średnicy 0,16–0,18 mm. I tak zesztywnieje od wody, chłodu i wiatru. Przypon proponuję wykonać z dedykowanej żyłki zimowej o średnicy 0,12–0,14 mm. Po wychłodzeniu nie będzie ona tak sztywna, a tym samym prezentacja przynęty będzie o wiele naturalniejsza. Haczyk z długim trzonkiem, cienki, przeznaczony do jedynej godnej w tym okresie przynęty, a mianowicie ochotki. Długi trzonek pozwoli na pewniejszy i bezpieczniejszy hol, choć ilość pustych zacięć może wzrosnąć. Z haczyków o krótkim trzonku silne ryby potrafią wyjątkowo szybko się zerwać, a to skutkuje tym, o czym wspomniałem wcześniej. Dopełnieniem całości zestawu jest dość smukły (jeziorowy), krótki spławik z dłuższą antenką o wyporności 0,8–1,5 g.

Wiadomości WędkarskieJak w jeziorze

Do takiego łowienia nie ma jakiejś specjalnej metody. Jest to łowienie typowo jeziorowe z elementem przepływanki, ze względu na niewielki uciąg. Nie kładzie się przynęty na dnie, lecz umieszcza tuż nad nim, aby zestaw przesuwany uciągiem mógł penetrować całe łowisko. Pamiętajmy, że takie łowisko ma zmienną głębokość i zatrzymanie zestawu na dnie może powodować „fałszywe brania” objawiające się zatapianiem dość delikatnego zestawu. Nęcenie jest jak najbardziej dopuszczalne. Nie wolno jednak zapomnieć, że w okresie zimy ryby szybko nasycają się i zaprzestają żerowania. Kilkanaście bardzo słabo sklejonych kul z glinki i ochotki powinno na trochę zatrzymać ryby w ich wędrówce i sprowokować do przeszukania łowiska, a tym samym odnalezienia przynęty.

Zbyszek Stanisz


Materiał umieszczono na stronie ZPW dzięki uprzejmości Redakcji Wiadomości Wędkarskich tel.: +48 (22) 620 69 03, fax: +48 (22) 620 50 84, e-mail: redakcja@ww.media.pl

Subscribe
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments