Spławikowe patenty – Józef Wróblewski
Spławikowe patenty – Marker do zanęcania
Jedną z podstawowych umiejętności, jakie powinny cechować dobrego wędkarza spławikowego, jest celność w rzucaniu kul zanętowych. W czasie nauki radzi się adeptom, by rzucali „na szczytówkę” – zasada jest prosta, gdy uda się umieścić kule w jej pobliżu, wtedy ryby będą żerować przy naszym zestawie.
Ten kij ma jednak dwa końce…
Nigdy nie ważyłem kuli zanętowej, ale sądzę, że kula zanęty rzecznej, z gliną, często także obciążona żwirem, waży wystarczająco dużo, by w przypadku trafienia w szczytową część osadzonego w podtrzymywaczach wędziska po prostu je złamać. Zresztą, nawet potrącanie szczytówki jest bardzo niebezpieczne, szczególnie wtedy, gdy do wędziska założono zestaw, a wędkarz zapiął go wzdłuż wędziska. Wtedy nawet niewielkie drgania powodują uderzanie śrucin ołowianych lub oliwek o blank wędziska. Powstają mikrouszkodzenia, prędzej czy później wędzisko w takim miejscu pęknie.
Spławikowe patenty
Spławikowe patenty
Można posiłkować się firmowym rozwiązaniem (tego typu markery znajdują się np. w ofercie firmy Sensas), jednak przygotowanie podobnego markera z korka lub styropianu nie powinno nastręczać specjalnego problemu. Może to być także np. duży spławik szczupakowy; wystarczy pomalować go na jaskrawy kolor, np. żółty lub pomarańczowy – i gotowe.
Zakleszczenie elementów wędzisk zdarza się stosunkowo często. Sprzyjają temu zmienne warunki pogodowe, szczególnie deszcz, duże różnice temperatur, od porannego chłodu do słonecznego południa. A także nasze niedbalstwo, brak dbałości o stan powierzchni łącz (a przypomnijmy, że dostępne są odpowiednie preparaty do ich konserwacji), składanie elementów wędziska z wilgotnymi łączami, a czasami nawet – o zgrozo – z łączami zapiaszczonymi lub pokrytymi błotem. Przypadłość ta trapi szczególnie wędziska długie, ale nie są od niej wolne sztyce podbieraków oraz wędziska teleskopowe.
Spławikowe patenty
Gdy już się coś takiego przytrafi, wtedy o nieszczęście nietrudno – wiele wędzisk zostało zniszczonych w trakcie pośpiesznego demontowania stanowiska. Próba siłowego rozłączenia zakleszczonych elementów kończy się najczęściej zniszczeniem jednego, a czasami nawet i dwóch elementów. Tak więc nic na siłę, a na pewno bez pośpiechu. Gdy się jednak zdarzy najgorsze, gdy mimo uporczywych prób nie udaje się rozkleszczyć zapieczonych elementów, warto sięgnąć po sprawdzone sposoby doświadczonych zawodników. Chciałbym zaprezentować jeden z nich, podpatrzony na zawodach Grand Prix Polski. Sytuacja, jakiej byłem już świadkiem wielokrotnie – elementy wędziska zakleszczone, mimo wysiłków nie udało się standardowymi sposobami ich rozłączyć. O pomoc został poproszony Zbigniew Milewski. Ten doświadczony wędkarz polecił, aby koledzy chwycili za końce elementów, przestrzegł ich jednak, aby nie próbowali kręcić nimi ani nie ciągnęli w swoim kierunku. Ujął następnie w dwie dłonie okolice łączenia i zaczął wykonywać koliste ruchy, których naturę objaśnia zdjęcie. Po kilku takich obrotach polecił, aby wędkarze trzymający elementy spróbowali lekko pokręcić w przeciwnych kierunkach. Kilka takich prób przyniosło efekt – elementy udało się rozłączyć, kolejne wędzisko ocalone.
Tekst i zdjęcia Józef Wróblewski
Materiał umieszczono na stronie ZPW dzięki uprzejmości Redakcji Wiadomości Wędkarskich tel.: +48 (22) 620 69 03, fax: +48 (22) 620 50 84, e-mail: redakcja@ww.media.pl