Okoń nie tylko na ochotkę – Połowy podlodowe stają się w Polsce z roku na rok powszechniejsze. Liczni miłośnicy wędkarstwa podlodowego z utęsknieniem czekają na nadejście większych mrozów, które zagwarantują bezpieczne wejście na lód. Rozpoczynają się wtedy wielkie łowy. W wywierconych w lodzie otworach próbujemy złowić okonia na specjalne błystki podlodowe. Większość wędkarzy woli jednak łowić spokojniej, na mormyszki lub zestaw spławikowy. Koronną ich przynętę stanowi wówczas ochotka.
Ta przynęta jest bardzo skuteczna, zwłaszcza w jeziorach typu linowo-szczupakowego. Larwy ochotkowatych masowo występują bowiem w mulistym dnie akwenów i są pożywieniem wielu gatunków ryb. Natomiast w głębokich jeziorach typu sielawowego, o dnie pokrytym piaskiem i żwirem, ochotkę spotykamy rzadziej.
Jednak w zbiornikach tego typu znajdziemy inną doskonałą przynętę, mianowicie – kiełże zdrojowe. Skorupiaki te z rzędu obunogów (Amphipoda) zwłaszcza zimą stanowią główny pokarm ryb bytujących w jeziorach sielawowych. Latem nie spotyka się ich często, gdyż przebywają w przybrzeżnych szuwarach, w gąszczu wodorostów. Zimą kiełże opuszczają swoje kryjówki i masowo podnoszą się również w wyższe warstwy wody. Niektórzy autorzy twierdzą, że kiełże nie tylko unoszą się wówczas w toni, ale nawet osiadają na spodniej stronie tafli lodowej.
Okoń nie tylko na ochotkę
W tym okresie stanowią bardzo cenny i dostępny pokarm dla większości gatunków ryb, a zwłaszcza dla okoni, miętusów i ryb głąbielowatych. W jeziorach masowo zasiedlonych przez kiełże ryby odżywiające się nimi rosną bardzo dobrze i uzyskują duże rozmiary. Wiedzą o tym muszkarze, którzy na sztuczne nimfy imitujące kiełże zdrojowe łowią dorodne pstrągi. Ryby mają wówczas bardzo smaczne mięso o zabarwieniu różowym. W naszych wodach kiełże osiągają wymiar od 0,5 do 2,5 cm, trafiają się także osobniki 3-centymetrowe i większe. Sposób łowienia ryb na kiełże jest prosty. Kilka sztuk kiełży zakładamy na złocony haczyk z łopatką nr 10 o dłuższym trzonku, przekłuwając skorupiaki grotem w okolicy głów. Odpowiednio obciążony przypon opuszczamy w pobliże dna i co pewien czas unosimy przynętę płynnym ruchem w górne partie wody, a następnie zwijając żyłkę, wprowadzamy ją aż do strefy tuż pod lodem.
Okoń nie tylko na ochotkę
Manewr ten powtarzamy cyklicznie. Drugim sposobem łowienia jest zakładanie kiełży na haczyk większej mormyszki. Metodą tą możemy łowić na dużych głębokościach. Okonie atakują kiełże zdecydowanie i połykają je głęboko, dlatego po wyczuciu brania należy je natychmiast zacinać i szybko holować do góry, aby nie płoszyć żerującego stada. Największą trudność może sprawić pozyskanie samej przynęty, bo nie kupimy jej w sklepie wędkarskim, tak jak ochotki. Kiełże zdrojowe musimy zdobyć sami. Tadeusz Andrzejczyk, który chyba pierwszy opisał i poświęcił połowom na kiełże cały rozdział książki pt. „Wędkarstwo jeziorowe”, podaje: „Kiełże można pozyskać w następujący sposób. Robimy wiązkę grochowiny ze słomy i przywiązujemy do niej ciężarek i opuszczamy tuż pod lód na całą noc. W ciągu nocy kiełże chętnie się tam zagnieżdżą.
Okoń nie tylko na ochotkę
Jeszcze lepiej pozyskać je sitem, które opuszczamy pod lód na lince. Nad sitem umocowujemy lipowe łyko mocno natarte czosnkiem lub cebulą, do którego masowo ciągną kiełże. Po nasyceniu się kiełże opadają na sito, które należy ostrożnie, bardzo wolno wyciągnąć z przerębla. Kiełże przechowujemy w drewnianym pudełku w piwnicy”. Przyznacie, że nie jest to proste. Ja pozyskuję kiełże inaczej. Gdy jest w pobliżu rzeka, która nie zamarza, chwytam je za pomocą dużego gęstego podbieraka, zagarniając nim przybrzeżne wodorosty. Zawsze znajdzie się tam kilka tych skorupiaków.
Tekst Marian Paruzel
Materiał umieszczono na stronie ZPW dzięki uprzejmości Redakcji Wiadomości Wędkarskich tel.: +48 (22) 620 69 03, fax: +48 (22) 620 50 84, e-mail: redakcja@ww.media.pl
Więcej w dziale Wiadomości Wędkarskie