Starsze pokolenie wędkarzy z pewnością pamięta czasy reorganizacji łowisk w Polsce w latach dziewięćdziesiątych. Wówczas pojawiły się prywatne, komercyjne łowiska, ale nie wszyscy ich właściciele postępowali uczciwie wobec wędkarzy. Niektórzy dążyli jedynie do zysku, a nie do zapewnienia dobrych warunków wędkowania. Oto kilka przykładów, jak z dnia na dzień łowisko Komercja-Eldorado, które w tygodniu było rajem dla kilku wędkujących na weekend, mogło nagle stać się “chimeryczne oraz słabo współpracujące z wędkarzem”.
Powody:
1. Niechlujstwo i brak zainteresowania: W niektórych przypadkach właściciele łowisk komercyjnych nie dbali o stan łowiska, skupiając się jedynie na wpływach finansowych. Opóźnione zarybianie oraz brak nadzoru nad zasobami prowadziły do sytuacji, w której więcej ryb było łowionych niż wpuszczanych z powrotem do wody, co doprowadzało do wyczerpania populacji. Ponadto, ignorowano obecność oraz likwidację drapieżników, które zadomowiły się na łowisku i dziesiątkowały populację ryb, takich jak kormorany, wydry oraz norki amerykańskie.
2. Celowe manipulacje: W niektórych przypadkach właściciele celowo manipulowali zasobami łowiska. Reklamowali je jako dobrze zarybiane, podczas gdy w rzeczywistości ryby były odławiane przez pracowników przed weekendem, co ograniczało dostępność ryb dla wędkarzy.
Doprowadzenie do nadmiernego zagęszczenia ryb w łowisku. Skutki:
1. Niedobór tlenu: Zbyt wiele ryb w łowisku doprowadzało do niedoboru tlenu. Woda nie była w stanie dostarczać wystarczającej ilości tlenu, co wpływało negatywnie na zdrowie ryb oraz aktywność żerowania.
2. Zanieczyszczenie wody: Duża ilość ryb w łowisku generowała w nim bardzo dużą ilość produktów przemiany materii, takich jak amoniak i azotany. Te związki skutecznie zanieczyszczały wodę, co prowadziło do wzrostu glonów i zakłóceń w ekosystemie łowiska.
3. Przekarmianie: Nadmiar jedzenia oraz brak nadzoru nad nęceniem doprowadzał do zalegania produktów zanętowych oraz pasz na dnie zbiorników prowadząc do rozpoczęcia procesów gnilnych. Rozpoczynała się eutrofizacja wody.
4. Nieodpowiednie przygotowanie łowiska do zimowych warunków: Przy przerybionym łowisku ryby mogły nie osiągać odpowiedniej wagi przed zimowaniem. Brak zainteresowania łowiskiem w zimie oraz nie wykonanie przerębli w lodzie lub sztucznego dotleniania – wiosną mogło doprowadzić do masowego śnięcia ryb.
Ryby karmiono przed weekendem:
W oczekiwaniu na weekendowy najazd wędkarzy na łowisko, od środy ryby były karmione centralnie na środku łowiska, skutecznie eliminując niedzielnych przybrzeżnych wędkarzy. Dodatkowo, karmiąc ryby, mieli pewność, że będą one omijały wędkarskie haczyki. Te praktyki były stosowane na łowiskach, gdzie wędkarz bez dodatkowych opłat mógł zabrać złowione ryby w odpowiednim limicie. Niektórzy wędkarze również nie byli dłużni właścicielom łowisk, szczególnie w przypadku karpiowych czy pstrągowych. Na nich najczęściej szukali stanowisk, gdzie mieli płot za plecami, a za nim pole uprawne z wysokim zbożem lub kukurydzą, by przez niego przerzucać wyłowione z łowiska ryby- czasami za płotem na ryby czekał zakamuflowany wspólnik. Warunkiem tego procederu było brak monitoringu zastosowanego na łowisku przez właściciela lub luka w obszarze monitorowania łowiska.
Stan wody w łowisku został celowo obniżony:
Przed nadchodzącym weekendem obniżano poziom wody, co skutkowało zwiększeniem nerwowości ryb, ich ostrożnością i słabszym zainteresowaniem żerowaniem. W konsekwencji ryby były mniej skłonne do brań.
Tak wyglądały początki wędkarskiej prywatyzacji w Polsce. Obecnie na profesjonalnym łowisku komercyjnym liczy się odwrotny skutek do opisanego powyżej.
Niedzielny wędkarz, wykupujący zezwolenie na łowisku komercyjnym, jest uważany za osobę, która ze stawu schodzi zadowolona i ma przeświadczenie, że nałowiła się w tym dniu za wszystkie czasy. Dla powracających na wędkowanie są organizowane dodatkowe atrakcje oraz odczuwalne zniżki w opłatach łowiskowych.